Niedawno byłam znowu na angielskim u Danki Borys w Krakowie. Po zajęciach, jak zwykle, zwiedzałyśmy z mamą różne miejsca. Byłyśmy też w sklepie-fabryce cukierków przy ul. Grodzkiej. Trafiłyśmy akurat na pokaz wyrabiania cukierków, a że ludzi było mało, wszystkiemu można było się dobrze przyjrzeć. Trzeba mieć chyba sporo siły, żeby tak rozciągać wielkie kawały karmelu. Najciekawiej wyglądało napowietrzanie karmelu poprzez zarzucanie go na hak wiszący na ścianie i rozciąganie. W miarę napowietrzanie karmel bielał. Taki bez barwnika robił się mleczno-srebrzysty, a z czerwonym barwnikiem różowiał. Bardzo słodko tam pachniało, aż mdląco. Oczywiście na końcu kupiłyśmy trochę cukierków.
Asia
Komentarze